Hejoszki! :3
Dawno nie pisałam prawda? Prawda, więc no...ten, no...przepraszam za to. Nie miałam po prostu czasu, a po za tym nie miałam o czym pisać. Ale w końcu w mojej głowie znalazł się pomysł, żeby napisać na tamat, o którym jest warto napisać. Po tytule posta możecie poznać, że chodzi tu o "Gorączkę Lodu", czyli polskie "Frozen Fever"!
Oglądaliście już? Ja tak, ale nie w kinie. Najpierw po angielsku, a potem po polsku. Jeżeli wy też jeszcze nie byliście w kinie, a jesteście ciekawi dalszych przygód postaci z "Krainy Lodu", możecie obejrzeć je tutaj: http://vk.com/video220920749_172140499, tylko napisy po jakimś innym języku, ale mam nadzieję, że jeśli mi to nie przeszkadzało to Wam też nie będzie.
Warto by trochę opowiedzieć o tym przecudownym krótkim filmie prawda? Mówiłam już o nim w moim poprzednim poście, ale tutaj dopiszę jeszcze więcej szczegółów. Zacznijmy więc...
Cała akcja skupia się wokół urodzin Anny. Film zaczyna się na dziedzińcu królewskim, gdzie Elsa razem z Kristoffem, Svenem oraz Olafem przygotowują imprezę urodzinową dla księżniczki. Wszędzie stoją ozobne stoły no i oczywiście duży tort, na którym Elsa próbuje wyczarowuje różne figurki.
Tort widać bardzo posmakował bałwankowi, bo aż spróbował go zjeść.
Czyż on nie jest uroczy?!
Niestety został przyłapany przez królową.
W końcu Elsa idzie obudzić siostrę. Zostawia więc Kristoffa samego, aby pilnował wszystkiego. Kiedy królowa jest już w komnacie Anny następuje taki dialog: -"Psst! Anka. Wszystkiego dobrego!" Na to księżniczka: -"Ci też..." -"To twoje urodziny!" -"Ci nie...".
Anna budzi się i zaczyna się piosenka, która zwie się "Making today a perfect day", a po polsku "Dzień jak ze snu"!
Elsa podaje siostrze nową sukienkę, a ona idzie się w nią przebrać. Sama też wyczarowuje sobie nową, śliczną, wiosenną suknię i swoją mocą nadaje barw sukience księżniczki. Królowa w końcu zaczyna kichać...Kichać bałwankami! Takimi małymi, bez nosków i rączek, słodziuśnymi bałwankami <3
Potem Elsa mówi, aby Anna szła za sznurkiem, a znajdzie swoje prezenty. Jest ich naprawdę sporo!
I dostała kanapkę ;w;
W tym czasie małe bałwanki zaczynają psocić i psuć plany imprezowe królowej o czym ona nie wie. Naprawić wszystko stara się Kristoff.
Ale przyznajcie, są za urocze, żeby je karać <3
Anna zauważa, że siostra jest chora i próbuje przemówić jej do rozsądku, aby poszła się położyć. Niestety Elsa jej się nie słucha, bo chce, żeby siostra miała najwspanialsze urodziny na świecie!
Dziewczyny wchodzą na wierzę zegarową, gdzie Elsa zaczyna tracić przytomność i prawie spada na dół, ale na szczęście jej kochana siostra łapie ją za rękę i wciąga ją z powrotem na górę, dzięki czemu nie spadła. Elsa uległa i zgadza się pójść do zamku i odpocząć.
Cóż, kiedy wchodzą na dziedziniec ich obie czeka niespodzianka! Kristoffowi z pomocą Olafa, Svena i mieszkańców Arendelle udało się naprawić straty i przygotować cudowną niespodziankę.
Teraz ma miejsce moja ulubiona scena, czyli Kristoff który krzyczy "Kocham Cię skarbie!" <3
A ja kocham Kristoffka, bo jak tu go nie kochać? :o
Po tym Anna ma już zaprowadzić Elsę do pokoju, ale ona musi jeszcze zadąć w róg. Dam dam dam! Kichnęła, a śnieżna kula poleciała prosto z Arendelle na Wyspy Południowe...Do Nasturii i trafiła prosto w Hansa sprzątającego końskie łajno. Tsa...Mój biedaczek ;c
I co dalej? Koniec. Scena końcowa jest już wtedy, kiedy Elsa leży w łóżku, a Anna się nią opiekuje.
I jak? Takie streszczenie pasuje Wam? :3 Myślę, że tak. To co? Jeszcze raz zapraszam Was do obejrzenia "Gorączki Lodu", a teraz przechodzimy do drugiej części posta. No właśnie. Post jest z dziennym opóźnieniem, a dlaczego? Bo druga część posta jest przeznaczona moim urodzinom, które były wczoraj, a nie dzisiaj. No, ale cóż tak wyszło.
Więc wczoraj 16 marca minęło równo 13 lat odkąd się urodziłam.
Tak! Czekałam na ten dzień, aż skończę 13 lat. Teraz leci mi 14...Ahh. Od kilku lat nie wyprawiam urodzin jako "imprezy" więc nie dostałam prezentów zbyt wiele, ale przecież prezenty nie są najważniejsze. Od bliskich i przyjaciół dostałam jednak jakieś prezenty, niestety nie pokażę Wam ich bo mój aparat się zepsuł, ale jak tylko się naprawi to wstawię ich zdjęcia, a teraz mogę wam tylko powiedzieć co dostałam. Więc...Od przyjaciół: gazetę z okładką, na której są moi ulubieni aktorzy, jakieś karteczki z nimi itp. i maski na lalkę z ich głowami...Taa czego oni nie wymyślą?! ^^ Dalej: chustkę pod szyję, taki zestaw do kąpieli, takie fajne coś, ale nie wiem jak to opisać i czekoladę, żelki itp. ale dostałam też coś wspaniałego, czyli album ze wspólnymi wspomnieniami moimi i moich przyjaciółek. Są w nim nasze ulubione filmy, piosenki, nasze teksty np. jaka jest logika matki Kristoffa? Rodzisz i uciekasz ;w; braffo dla nas... Heh. A od rodziny dostałam jakieś kwiaty i pieniądze, więc jakieś frozenowe zakupy się szykują.
Z piątku na sobotę spały u mnie tylko przyjaciółki. Było super! Śmiałyśmy się itp. poszłyśmy też na spacer, oglądałyśmy filmy w tym właśnie "Frozen Fever", ale to chyba nie wyszło mi na dobre, bo Elsa chyba zaraziła mnie swoim przeziębieniem. Nazajutrz, kiedy wstałam miałam straszną chrypę, strasznie piszczałam, serio, jak jakaś piszczałka! Bolało mnie gardło i głowa, i tak oto siedzę teraz sobie i piszę do was w cieplutkim łóżeczku daleko od szkoły, ponieważ jestem chora! Ale już mi przechodzi i dobrze, ponieważ w mam klasową wycieczkę. Jedziemy na Tropical Islands wiecie tam za Berlinem.
To co? Już się żegnam z Wami, papaa!
Ps. zapraszam na mojego deviantArta: http://frozenluu.deviantart.com/
Warto by trochę opowiedzieć o tym przecudownym krótkim filmie prawda? Mówiłam już o nim w moim poprzednim poście, ale tutaj dopiszę jeszcze więcej szczegółów. Zacznijmy więc...
Cała akcja skupia się wokół urodzin Anny. Film zaczyna się na dziedzińcu królewskim, gdzie Elsa razem z Kristoffem, Svenem oraz Olafem przygotowują imprezę urodzinową dla księżniczki. Wszędzie stoją ozobne stoły no i oczywiście duży tort, na którym Elsa próbuje wyczarowuje różne figurki.
Tort widać bardzo posmakował bałwankowi, bo aż spróbował go zjeść.
Czyż on nie jest uroczy?!
Niestety został przyłapany przez królową.
W końcu Elsa idzie obudzić siostrę. Zostawia więc Kristoffa samego, aby pilnował wszystkiego. Kiedy królowa jest już w komnacie Anny następuje taki dialog: -"Psst! Anka. Wszystkiego dobrego!" Na to księżniczka: -"Ci też..." -"To twoje urodziny!" -"Ci nie...".
Anna budzi się i zaczyna się piosenka, która zwie się "Making today a perfect day", a po polsku "Dzień jak ze snu"!
Elsa podaje siostrze nową sukienkę, a ona idzie się w nią przebrać. Sama też wyczarowuje sobie nową, śliczną, wiosenną suknię i swoją mocą nadaje barw sukience księżniczki. Królowa w końcu zaczyna kichać...Kichać bałwankami! Takimi małymi, bez nosków i rączek, słodziuśnymi bałwankami <3
Potem Elsa mówi, aby Anna szła za sznurkiem, a znajdzie swoje prezenty. Jest ich naprawdę sporo!
I dostała kanapkę ;w;
W tym czasie małe bałwanki zaczynają psocić i psuć plany imprezowe królowej o czym ona nie wie. Naprawić wszystko stara się Kristoff.
Anna zauważa, że siostra jest chora i próbuje przemówić jej do rozsądku, aby poszła się położyć. Niestety Elsa jej się nie słucha, bo chce, żeby siostra miała najwspanialsze urodziny na świecie!
Dziewczyny wchodzą na wierzę zegarową, gdzie Elsa zaczyna tracić przytomność i prawie spada na dół, ale na szczęście jej kochana siostra łapie ją za rękę i wciąga ją z powrotem na górę, dzięki czemu nie spadła. Elsa uległa i zgadza się pójść do zamku i odpocząć.
Cóż, kiedy wchodzą na dziedziniec ich obie czeka niespodzianka! Kristoffowi z pomocą Olafa, Svena i mieszkańców Arendelle udało się naprawić straty i przygotować cudowną niespodziankę.
A ja kocham Kristoffka, bo jak tu go nie kochać? :o
Po tym Anna ma już zaprowadzić Elsę do pokoju, ale ona musi jeszcze zadąć w róg. Dam dam dam! Kichnęła, a śnieżna kula poleciała prosto z Arendelle na Wyspy Południowe...Do Nasturii i trafiła prosto w Hansa sprzątającego końskie łajno. Tsa...Mój biedaczek ;c
I co dalej? Koniec. Scena końcowa jest już wtedy, kiedy Elsa leży w łóżku, a Anna się nią opiekuje.
I jak? Takie streszczenie pasuje Wam? :3 Myślę, że tak. To co? Jeszcze raz zapraszam Was do obejrzenia "Gorączki Lodu", a teraz przechodzimy do drugiej części posta. No właśnie. Post jest z dziennym opóźnieniem, a dlaczego? Bo druga część posta jest przeznaczona moim urodzinom, które były wczoraj, a nie dzisiaj. No, ale cóż tak wyszło.
Więc wczoraj 16 marca minęło równo 13 lat odkąd się urodziłam.
Tak! Czekałam na ten dzień, aż skończę 13 lat. Teraz leci mi 14...Ahh. Od kilku lat nie wyprawiam urodzin jako "imprezy" więc nie dostałam prezentów zbyt wiele, ale przecież prezenty nie są najważniejsze. Od bliskich i przyjaciół dostałam jednak jakieś prezenty, niestety nie pokażę Wam ich bo mój aparat się zepsuł, ale jak tylko się naprawi to wstawię ich zdjęcia, a teraz mogę wam tylko powiedzieć co dostałam. Więc...Od przyjaciół: gazetę z okładką, na której są moi ulubieni aktorzy, jakieś karteczki z nimi itp. i maski na lalkę z ich głowami...Taa czego oni nie wymyślą?! ^^ Dalej: chustkę pod szyję, taki zestaw do kąpieli, takie fajne coś, ale nie wiem jak to opisać i czekoladę, żelki itp. ale dostałam też coś wspaniałego, czyli album ze wspólnymi wspomnieniami moimi i moich przyjaciółek. Są w nim nasze ulubione filmy, piosenki, nasze teksty np. jaka jest logika matki Kristoffa? Rodzisz i uciekasz ;w; braffo dla nas... Heh. A od rodziny dostałam jakieś kwiaty i pieniądze, więc jakieś frozenowe zakupy się szykują.
Z piątku na sobotę spały u mnie tylko przyjaciółki. Było super! Śmiałyśmy się itp. poszłyśmy też na spacer, oglądałyśmy filmy w tym właśnie "Frozen Fever", ale to chyba nie wyszło mi na dobre, bo Elsa chyba zaraziła mnie swoim przeziębieniem. Nazajutrz, kiedy wstałam miałam straszną chrypę, strasznie piszczałam, serio, jak jakaś piszczałka! Bolało mnie gardło i głowa, i tak oto siedzę teraz sobie i piszę do was w cieplutkim łóżeczku daleko od szkoły, ponieważ jestem chora! Ale już mi przechodzi i dobrze, ponieważ w mam klasową wycieczkę. Jedziemy na Tropical Islands wiecie tam za Berlinem.
To co? Już się żegnam z Wami, papaa!
Ps. zapraszam na mojego deviantArta: http://frozenluu.deviantart.com/
Spóźnione wszystkiego najlepszego! Frozen fever też udało mi się obejrzeć, niestety tylko po angielsku i w domu :\ ale nadrobię to za dwa tygodnie :). Zazdro ci wyjazdu do Berlina, mam dziwny sentyment do Niemiec. Jestem ciekawa czy lubisz Titanica, jeśli tak jest na moim blogu coś co powinno ci się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Co do Niemiec to ja też i nie przepadam za tym krajem...Co do Titanica to jest to mój ulubiony film nie animowany więc chętnie wejdę na blooooga! :3
UsuńOde mnie też najlepsze życzenia urodzinowe :3 Ja byłam na Frozen Fever w kinie i przy okazji ba Kopciuszku xD Fajnie masz z tym Berlinem, też tak chcę :) Nasza najdalsza wycieczka ograniczała sie do polskiego morza O_O Na deviantArta wchodzę i wciąż czekam na nowe rozdziały, weny, weny i najlepszego życzę ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :3
Usuń